IKEA Inkluzywna i Jej Hejter

Szymon mówi...


Wczoraj uwagę moją zwrócił krytyczny komentarz na temat IKEI jednego z dość znanych polskich Youtuberów. Osoby, której nie oglądam regularnie, bo jest mi nie po drodze z jej poglądami, ale to nie ma większego znaczenia. Znaczenie ma to, że kanał ten posiada 144 tysiące subskrybentów, a na chwilę obecną film, o którym zaraz opowiem, zobaczyło już ponad 50 tysięcy widzek i widzów. (1)


...buduj chochoła!


No więc IKEA opublikowała "Leksykon Dobrego Języka" (2). Jest to tekst, na którym nie mam zamiaru się dzisiaj skupiać, nie mam zamiaru go oceniać pod kątem merytorycznym, ale chcę, żeby jedno wybrzmiało jasno:


Każda próba stworzenia bardziej inkluzywnego środowiska pracy jest godna pochwały. Biorąc pod uwagę, że pracownicy IKEI mają do czynienia z setkami klientów dziennie, zwracanie uwagi na dobór słów czy zachowania językowe są jak najbardziej dobrym pomysłem.


W swoim filmie Szymon przez kilkadziesiąt minut rozkłada na części pierwsze ów leksykon, w mniej lub bardziej konstruktywny sposób (raczej mniej) wytykając tkwiące tam rzekomo absurdy. Nie ma w tym nic zaskakującego, to nie pierwszy tego typu film krytykujący próby stworzenia bardziej inkluzywnego języka.


Dało mi to jednak do myślenia tym razem. Bo nie jest to przecież komentarz w sprawie Rady Języka Polskiego (która, przypomnę, nie tworzy języka, a jedynie go opisuje) (3), a prywatnej firmy i jej prywatnego działania.


Kogo Ty się właściwie czepiasz?


No właśnie, Szymon. Kogo Ty się właściwie czepiasz? Ulepiłeś nowego chochoła i wchodzisz w debatę z IKEĄ jak gdyby miała to być jakaś zmiana legislacyjna, która będzie wsadzała Cię do więzienia za użycie słowa "niepełnosprawny". To nie projekt uchwały ani jej propozycja - ba, to nawet nie ulotka, która trafi do szerszej społeczności.


Wiesz co? Prawda jest taka, że gdybyś nie nagrał tego filmu, a do mnie ktoś nie wysłałby linka do niego, to nigdy bym się o leksykonie IKEI nie dowiedział.


Strach pomyśleć co się stanie kiedy do Szymona zaczną docierać wszelkie ulotki, prezentacje i szkolenia z każdej większej korporacji na świecie, która w swoim programie szkoleniowym ma chociaż jeden webinar z zakresu "diversity"...


Tylko po co?


No jak to po co. Dla klików. Dla odsłonięć. Dla subów, dla rozkręcenia inby, dla zaorania lewaków. Dla tego, żeby potem jakiś frajer to oglądał i co gorsza spędził drugie tyle czasu na pisanie wysrywu w internecie na jego temat.


Punkt dla Ciebie, Szymon.


A może jednak następnym razem warto byłoby na taką analizę zaprosić kogoś, kto się na tym zna i jest autorytetem w sprawie inkluzywnego języka? Może byś się dowiedział czegoś nowego i dzięki Tobie też świat stałby się odrobinę lepszy?


---

Źródła:

(1) Szymon mówi - Czytamy "Leksykon Dobrego Języka" IKEI - Youtube

(2) Leksykon Dobrego Języka IKEI

(3) Oświadczenie RJP w sprawie słowa "murzyn" i wyjaśnienie jej kompetencji



arkd.flounder.online/